czwartek, 17 listopada 2011

Dobry czas z Morelą... czyli z Pauliną

Ten post jest dedykacją dla niezwykłej osoby i zwykłego-niezwykłego spotkania 
z kawą i spacerem w tle.
Nie ma przypadków, że czyjeś drogi się spotykają. 
Z Pauliną poznałyśmy się na kursie dekoratorstwa wnętrz.
Ile było śmiechu przy rysowaniu przekrojów, liczeniu schodów, 
tworzeniu przeróżnych kompozycji i podróżach w tę i z powrotem.
Tysiąc pomysłów na minutę, ogromne serce, wiele talentów. From the bottom of my heart, to ona :)

Ciepłego wszystkiego na te mroźne dni,
M

I want to dedicate this post to my dear friend and a wonderful time 
we had few days ago at her house and on a walk. 
I think there's no coincidence in two people meeting. 
With Pauline we met on a interior design course. 
I remeber how we laughted drawing sketches, counting stairs, 
trying to come up with a good idea and just traveling from and to school. 
What she is, is a thousand ideas per minute, 
a heart so big you can't touch your fingers when you'd try to embrace it 
and a bunch of talents. Yep, this is her :)

I wish you all the warm and sweet for all the cold outside. 
Unless you live somewhere completely different. Somewhere like Florida or Sydney.
In that case, whatever you wish,
M


Ostatnie trzy czarno-białe. Ulubione.


 ***

1 komentarz:

  1. Niezwykłe, jak wiele można o kimś powiedzieć, nie pokazując nawet twarzy...

    OdpowiedzUsuń